W piśmie z dnia 18 września 1948 r. (Znak.spr.II/org.003/108), dotyczącym organizacji średnich szkół zawodowych podległych Ministerstwu Leśnictwa, a skierowanym do Dyrekcji Lasów Państwowych Okręgu: Bałtyckiego, Gdańskiego, Krakowskiego, Lubelskiego, Lubuskiego, Poznańskiego, Rzeszowskiego i Śląskiego, Minister Leśnictwa B. Podedworny zarządził przekształcenie gimnazjów na licea I stopnia o podbudowie 7 klas szkoły podstawowej i 3–letnim okresie nauczania. Drugi punkt zarządzenia dotyczył przekształcenia gimnazjum leśnego w liceum leśne II stopnia o podbudowie programowej liceum leśnego I stopnia i 2–letnim okresie nauczania.
Białowieska szkoła rozpoczynała rok szkolny 1950/51 pod nazwą Ośrodka Szkolenia Robotników Leśnych w Białowieży, a kończyła zgodnie z Zarządzeniem Ministra Leśnictwa
z dnia 10 kwietnia 1951 r. (Nr II/Org.003/52) jako Państwowy Leśny Ośrodek Szkoleniowy w Białowieży.
W tym roku szkolnym nie prowadzono już szkolenia dorosłych na stałych kursach, ale przyjęto klasy eksponowane Państwowego Liceum Leśnego I stopnia w Zwierzyńcu. Ośrodek w Białowieży stał się, można tak nazwać, filią szkoły zwierzynieckiej. W historii szkolnictwa klasy eksponowane dawały początek szkołom prowadzącym kształcenie zgodne z programem klas eksponowanych. I tak też stało się w Białowieży.
W roku szkolnym 1950/51 przyjęto do klas pierwszych 95 osób. Egzaminy kandydaci zdawali w liceum w Zwierzyńcu. W księgach uczniów, do tej pory istniejących w zwierzynieckiej szkole, obok danych osobowych ucznia, zaznaczono, że przebywa w L.O.S. w Białowieży. Po roku nauki i otrzymaniu promocji do klasy drugiej uczniowie mieli opuścić białowieską szkołę.
Dzienniki tych klas licealnych zachowały się w archiwum Technikum Leśnego w Białowieży. Mają one wymiary 29,5 cm x 41 cm (przybliżony format A3). Wypełnione są starannym pismem wykładowców. Możemy więc poznać dane uczniów, nazwiska nauczycieli, tematykę zajęć i wycieczek oraz wydarzenia z życia szkoły. W trakcie nauki odeszło pięć osób.
Klasa Ia (43 osoby) – wychowawca Jan Romaniuk, klasa Ib (42 osoby) – wychowawca Tadeusz Gedroyć.
Uczniowie przybyli z różnych, nieraz bardzo odległych, stron Polski. Liczna grupa pochodziła z ówczesnych województw: śląskiego, opolskiego, lubelskiego, wielkopolskiego. Trzynastu uczniów było z Białowieży.
Z danych zapisanych w dzienniku wynika, że wśród uczniów przeważały dzieci górników, robotników i rolników. Byli wśród nich także synowie robotników leśnych.
Tygodniowy plan zajęć dydaktycznych wynosił 42 godziny, które realizowano w ciągu sześciu dni. Lekcje rozpoczynały się o 8.00, trwały 45 minut, z przerwami 15 min. Przerwa obiadowa w godzinach 12.45 – 14.00. Po niej odbywały się kolejne lekcje. Ostatnia kończyła się o 16.45.
Przedmioty były realizowane zgodnie z programem dla liceów leśnych. W obu klasach tych samych przedmiotów uczyli ci sami nauczyciele. Rada Pedagogiczna składała się z czterech osób na stałe zatrudnionych i pięciu dochodzących na nauczanie odpowiednich przedmiotów. Odpowiedzialnym za kształcenie i wychowanie był Zygmunt Sokołowski, a wychowawcą, późniejszym kierownikiem internatu – Aleksander Skubis.
Wykładowcy:
Zygmunt Sokołowski: zoologia leśna,
Jan Romaniuk: język rosyjski,
botanika leśna,
hodowla lasu,
użytkowanie lasu,
Tadeusz Gedroyć: matematyka,
fizyka,
chemia,
wychowanie fizyczne,
śpiew,
rysunki stosowane,
Aleksander Skubis: historia,
nauka o Polsce i świecie współczesnym,
Kazimiera Kościelecka: język polski,
Wiesław Bocheński: geografia,
Olga Smoktunowicz: higiena i bezpieczeństwo pracy,
ks. Antoni Skalski: religia
ks. Klaudiusz Puszkarski: religia
W „Księdze rodów leśnych” w rozdziale poświęconym rodzinie Skubisów, od sześciu pokoleń związanych z leśnictwem, Aleksander Skubis wspominał:
[…] Połączenie z cywilizowanym światem zapewniał wówczas pociąg z Hajnówki, który w godzinę przemierzał 30 km, co – jak mówili dowcipni, miało tę zaletę, że w trakcie podróży można było wysiąść z pierwszego wagonu, nazbierać grzybów i wsiąść do ostatniego. Tym pociągiem wożono też z targu w Hajnówce owies dla konia, który stanowił jedyny środek lokomocji szkoły.
Żywność dla młodzieży przechowywaliśmy w piwnicy, do czego wykorzystywaliśmy lód pozyskiwany przez uczniów pod koniec zimy na stawach w Parku Pałacowym. Było biednie, ale panowała iście rodzinna atmosfera, może dlatego, że zarówno nauczycieli, jak i uczniów było niewielu.
Ta rodzinna atmosfera była niezbędna. Większość uczniów pochodziło z odległych stron Polski. W tych czasach, tak duże odległości, brak dobrej komunikacji i nauka w soboty sprawiały, że młodzież nie wyjeżdżała do domów zbyt często. Ważne więc było stworzenie odpowiednich, na miarę tych trudnych czasów, warunków i dobrej atmosfery. Zasada – skromnie, ale przyjaźnie – obowiązywała.
Wspomniany koń był oczkiem w głowie Pawła Wołoncewicza. Na zapleczu szkoły były zabudowania gospodarcze: stajnia, chlewnia. To było jego królestwo. Dowoził furmanką prowiant na stołówkę, a także sprzęt na zajęcia praktyczne. Hodowla świń spełniała ważną rolę w jakości wyżywienia – po świniobiciu niejednokrotnie poprawiały się wszystkim humory… Taką samą rolę spełniał ogród i szklarnia.
Zdjęcie zbiorowe obu klas pokazuje, że nie wszyscy uczniowie mieli mundury. Z ich posiadaniem były trudności. Szkoła umożliwiła później zakup po obniżonej cenie. Na fotografiach z przedstawień szkolnych, przygotowywanych z uczniami przez Tadeusza Gedroycia, występują w pięknych strojach panie – zaproszone do udziału mieszkanki Białowieży.
Zdjęcia z zajęć w lesie przy wykonywaniu czynności i odpoczynku uczniów, przybliżają nam sposób wykonywania prac, stosowane narzędzia i wygląd używanych ubrań roboczych.
Nauka w klasach pierwszych rozpoczęła się w październiku. Pierwszy wpis tematyki zajęć lekcyjnych w dzienniku znajduje się pod datą: poniedziałek 9 X 1950 r. 34 tygodnie nauki podzielonej na trymestry mają różnie zaplanowaną ilość godzin z poszczególnych przedmiotów w tygodniu. Nie było stałego rozkładu lekcji. Dostosowane to było do wykonywanych czynności, zaplanowanych prac na zajęciach terenowych z hodowli i użytkowania lasu w danym okresie.
Przykładowe tematy zajęć z hodowli i użytkowania lasu prowadzonych przez Jana Romaniuka.
21 X 50 r. hodowla: Jesienne przygotowanie gleby pod uprawy 1–letnich sadzonek drzew liściastych: dąb, klon, wiąz, grab, jesion w talerzach 50 x 50 więźba nie regulowana. 7 godz.
18 XI 50 r. użytkowanie: Obalanie drzew z korzeniami. 8 godz.
6 XII 50 r. użytkowanie: Wyrób sortymentów drzewnych: papierówka i opałowe. Oczyszczenie miejsc wyróbki. 2 godz
21 XII 50 r. użytkowanie: Narzędzia robotnika leśnego . Rodzaje pił – uzębień. 3 godz.
22 II 51 r. użytkowanie: Manipulacja drewna iglastego tartacznego. 5 godz.
5 IV 51 r. hodowla:. Wyjmowanie, sortowanie, dołowanie 1–letnich sadzonek sosnowych i dębowych. 6 godz.
13 IV 51 r. hodowla: Zakładanie szkółki. Siew nasion sosny i dębu 8 godz.
31 V 51 r. Użytkowanie: Wyrób papierówki świerkowej i kory garbarskiej. 8 godz.
Z wpisów tematyki i ilości przeznaczonych godzin wynika, że osoba prowadząca przedmiot planowała i realizowała równocześnie treści teoretyczne jak i wykonywanie zadań praktycznych z tego przedmiotu. Uczniowie musieli także przygotowywać zbiory, między innymi zielniki.
Podczas trwania roku szkolnego 1950/51 zgodnie z Zarządzeniem Ministra Leśnictwa z dnia 10 kwietnia 1951 r. (Nr II/Org.003/52) Ośrodek Szkolenia Robotników Leśnych w Białowieży został przemianowany na Państwowy Leśny Ośrodek Szkoleniowy w Białowieży.
Na otrzymanych świadectwach, po ukończeniu I klasy w dniu 24 VI 1951 r. widnieje nagłówek:
Państwowe Liceum Leśne I stopnia w Zwierzyńcu
Klasy Eksponowane w Państwowym Leśnym Ośrodku Szkoleniowym w Białowieży
Świadectwa podpisał Zygmunt Sokołowski i wychowawca klasy.
Aleksander Skubis, nauczyciel i wychowawca, wspominał:
Po zakończeniu roku szkolnego 1950/51 i uzyskaniu przez uczniów promocji do klasy II, zostały wystawione świadectwa i podpisane przez dyrektora oraz wychowawców, a następnie osobiście dostarczyłem je do Państwowego Liceum I stopnia w Zwierzyńcu celem ostemplowania okrągłą pieczęcią tej szkoły. Białowieża takiej pieczęci jeszcze nie miała. Po rozdaniu świadectw uczniowie z Białowieży zostali przewiezieni w grupach pod opieką nauczycieli, na koszt szkoły, do liceów leśnych wyznaczonych przez Ministerstwo Leśnictwa. Ja grupę 23 uczniów zawiozłem do Państwowego Liceum I stopnia w Głogowie koło Rzeszowa.
Trudna to była sytuacja dla ucznia. Po rocznym pobycie w Białowieży, z dala od domu, gdy zawiązały się przyjaźnie między uczniami, nauczycielami i mieszkańcami Białowieży – musieli zmienić szkołę, miejscowość, rozstać się z kolegami i być znowu „nowymi”.
Na tableau absolwentów z 1954 r. Technikum Leśnego w Ojcowie możemy odczytać nazwiska osób, które zaczynały nauką w klasie pierwszej w Białowieży: Aleksander Bajko, Jerzy Dzięcioł, Bazyli Wojciuk – mieszkańcy Białowieży, a także: Ryszard Cylc, Ryszard Domagała, Marian Dudek, Zbigniew Jechna, Zenon Koperek, Władysław Kubica, Józef Kubiak, Zbigniew Miliszewski, Ryszard Smogorzewski.
Bazyli Wojciuk wspomniał czas nauki i chęć zdobycia zawodu leśnika:
Rozpocząłem naukę w roku szkolnym 1950/51 w Ośrodku Szkolenia Robotników Leśnych w Białowieży w pierwszej klasie licealnej, ale do II klasy uczęszczałem już do szkoły w Zwierzyńcu. III klasę zaliczyłem w Warcinie, natomiast IV klasę ukończyłem w Ojcowie k/Krakowa, gdzie otrzymałem świadectwo dojrzałości i ukończenia technikum leśnego. Tu również otrzymałem 3-letni nakaz pracy w Lasach Państwowych za bezpłatną naukę i internat (wyżywienie było odpłatne).
Te ciągłe zmiany szkół były niezależne ode mnie. Nikt nas o nic nie pytał. Gdy to wspominam, to chcę podkreślić, że sytuacja ucznia nie była łatwa. Każdego roku przychodziło się w nowe środowisko, gdzie zdecydowana większość to nowi koledzy oraz nieznani nauczyciele i wychowawcy. Gdy już zdążyliśmy ich poznać, to niestety trzeba było od początku przyzwyczajać się do nowych wymagań. Każdy miał przecież inne zwyczaje i inne sposoby przekazywania wiedzy – jednego słuchaliśmy z zapartym tchem, a drugi, pomimo dużej wiedzy, mniej trafiał do ucznia. Podręczników nie było, więc trzeba było uważnie słuchać wykładów i wszystko skrupulatnie notować w zeszycie, często posługując się skrótami wyrazów, żeby zdążyć całość wykładu zanotować i później mieć z czego się uczyć przed egzaminami.
Na ferie świąteczne Bożego Narodzenia internat prawie całkowicie pustoszał. Zostawało kilku uczniów, którzy mieszkali daleko lub mieli trudną sytuację materialną w rodzinie. Natomiast na ferie wielkanocne, ponieważ trwały krócej, w internacie zostawała spora grupa uczniów. Pragnę zaznaczyć, że uczniowie pochodzili z całej Polski. Sam przejazd pociągiem z nieodłącznymi przesiadkami i oczekiwaniem na połączenia zajmował bardzo dużo czasu i tu podam przykład swojej podróży z Białowieży do Warcina: Hajnówka – przesiadka, Białystok – przesiadka, Olsztyn – przesiadka, Gdańsk – przesiadka, Słupsk – przesiadka w kierunku na Miastko. Wysiadałem na przystanku Kępice i szedłem pieszo ok. 3–4 km do Warcina. Na każdej przesiadce trzeba było czekać, czasami nawet dość długo (szczególnie zapamiętałem Białystok i Olsztyn). Taka podróż w jedną stronę zajmowała prawie półtorej doby. W domu podczas roku szkolnego byłem więc gościem. Dodatkowo byliśmy kierowani na jednomiesięczne praktyki wakacyjne w 2–3 osobowych grupach. Odbywałem je po I klasie w Nadleśnictwie Płaska (Puszcza Augustowska), a po III klasie w Nadleśnictwie Złocieniec koło Drawska Pomorskiego.
Pomimo różnych przeciwności losu, miałem ogromną chęć zostać leśnikiem i taki zawód zdobyłem. Pracowałem w Puszczy Białowieskiej nieprzerwanie 45 lat w charakterze leśniczego. Podczas praktyk przekazałem wielu uczniom Technikum Leśnego w Białowieży swoją wiedzę zdobytą w terenie.
Mimo poznawania historii ludzi, ich zapału i chęci zdobycia zawodu leśnika, bez względu na odległość, miejsce i okoliczności, nie zawsze możemy to wszystko sobie wyobrazić.